piątek, 6 grudnia 2013
Piąty.
''Będę czekać aż powrócą
tu zmęczone echa mego głosu wierząc,
że usłyszę Twój wśród nich....''
Minęły trzy dni od wyprowadzki Julki z dworku. Przez ten czas mieszkała ze swoją przyjaciółką,która nie miała dużego mieszkania. Z ledwością, obie się w nim mieściły. Jula nie chciała dłużej przeszkadzać i postanowiła pozałatwiać swoje sprawy w Dortmundzie, a za kilka dni wyjechać na trochę do Polski. W sumie, nie chciała zostawiać tego miasta na dobre, po prostu musiała się trochę ustatkować. Zdecydowała,że znajdzie jakieś mieszkanie w centrum, podczas pobytu w ojczyźnie. Poza tym, tęskniła za rodziną. Kochała ją, chociaż wiedziała,że nie wszyscy ją akceptują i nie jest przez wszystkich lubiana. Ignorowała to, ponieważ żadna rodzina nie jest idealna.
***
Dzisiaj, Jula zdecydowała,że pójdzie odwiedzić staruszkę ,której psa wyprowadzała na spacery. Wyszła z mieszkania i zakluczyła drzwi. Zbiegła ze schodów i sekundę później była już przed blokiem. Korzystając z okazji,że na przystanek właśnie podjechał autobus, weszła do niego i kupiła bilet. Zajęła miejsce przy oknie i czekała, aż autobus zajedzie na odpowiedni przystanek. Wysiadła po pięciu minutach, tuż pod blokiem pani Fischer.
-Dzień dobry.-dziewczyna ukłoniła się jednej z mieszkanek bloku.- Jak samopoczucie, szanownej Pani?-uśmiechnęła się.
-Witaj dziecko.-odpowiedziała.-Widzę,że chyba nic nie słyszałaś...Pani Fischer zmarła wczoraj wieczorem, niestety -wylew.
-Ale...jak to możliwe?! Przecież niedawno do Niej dzwoniłam! Wszystko było w porządku... to straszne! Nie wiem co powiedzieć.-czuła,że ,,gula'' staje jej w gardle.-Przepraszam, czy pani wie... kiedy odbędzie się pogrzeb?
-Tak, jutro.-rzekła.-Ale wątpię byś tam dotarła. Pani Fischer zostanie pochowana w swoim rodzinnym mieście - Stuttgarcie.
-Ojej, doprawdy? Myślałam,że ta przemiła staruszka pochodzi z Dortmundu.
-Nie, ona nie miała i nie ma tutaj rodziny.-syknęła, trochę rozżalona.
-A co z tym kochanym psiskiem?
-Jest w mieszkaniu, chyba. Nikt się tym nie zainteresował!- powiedziała już raczej oburzona.
-O kurde, muszę jakoś go stamtąd wydostać, przepraszam,ale pójdę teraz do właściciela mieszkań, do widzenia.
-Idź dziecko, do widzenia!
Julka poszła do właściciela,który mieszkał na parterze. Poprosiła o klucze,a ten chętnie je udostępnił, gdy usłyszał,że chodzi tutaj o psa,który jest w zamknięty w mieszkaniu staruszki. Z kluczami pobiegła schodami na górę. Stanęła przed mieszkaniem i usłyszała cichy skowyt. Otworzyła drzwi wejściowe, a pies niczym z procy wybiegł z ,,klatki''.
-Ooo Masonek! Dobry pieseczek!- zaczęła głaskać i tarmosić, dużych rozmiarów zwierzaka.-Chodź, pójdziemy po Twój kaganiec i smycz.-chwyciła go za obroże i weszli razem do mieszkania. Dziewczyna dostrzegła na ścianie dziwne obrazki, a co dziwniejsze - na ścianach mieszkania powieszone były lalki. Wisiały na dziwnych sznureczkach zaczepionych o szyję lalki. To trochę przeraziło Radwańską, więc zaraz po znalezieniu akcesoriów psa, opuściła mieszkanie. Wyszła z bloku i kierowała się do swojego obecnego miejsca zamieszkania. Domyślała się,że Monica będzie wściekła na na nią za przyprowadzenie psa,ale nie miała wyjścia, nie mogła go zostawić. Na domiar złego, okropnie bolała ją ręka.
Właśnie przechodziła przez centrum miasta. Pogoda była ładna, jak na jesienne popołudnie. Dużo ludzi kręciło się po ulicach, chyba tak naprawdę bez celu. Julia postanowiła,że usiądzie na ławce, bo ból ręki był tak okropny,że uniemożliwiało jej to chodzenie. Siedziała już chwilę, gdy nagle usłyszała znajomy głos.
-Julka, to Ty?-odwróciła się i ujrzała swojego znajomego, Piszczka.
-O Łukasz, no ja jak widać.-wymusiła uśmiech.-Co tutaj robisz?
-Idę.-wyszczerzył się.-A Ty?
-Siedzę.-odwzajemniła gest.
-Jakaś Ty błyskotliwa.-zachichotał.-Pozwolę sobie usiąść obok Ciebie.
-Uważaj, bo zaraz mój agresor Cię zje.-wskazała na psa, który biegał po parku.
-Nie obronisz mnie?-udał obrażonego.-No wiesz co...-prychnął.
-Obronię, spokojnie.-uśmiechnęła się ciepło do Łukasza.-Co tam u Ciebie?
-Wszystko dobrze, mogę już indywidualnie trenować.
-Widzisz?! Mówiłam,że będzie dobrze!
-Mówiłaś.-uśmiechnął się.-A u Ciebie? Powiedz mi, co się stało?
-A co się miało stać?-westchnęła.
-No nie wiem... jakoś marnie wyglądasz.
-Dzięki, wiesz?!-wyszczerzyła się.-A tak poważnie, to Marco Ci nie mówił?
-Coś tam mówił...
-To po co pytasz?
-Chciałem wiedzieć, gdzie się podziewasz.
-Nigdzie.-warknęła.-Muszę iść, cześć!
-Zaczekaj!-złapał ją za rękę, która jak piekielnie ją bolała.
-Ałaaaaaaa! Puść!-zawyła.-Boli!-z jej oczu poleciało kilka łez.
-O mój Boże, przepraszam, mała..-Łukasz najwyraźniej się zmieszał.-Nadal Cię boli? Wybacz...kurde...-przytulił ją do siebie.-Lepiej? Nie płacz...nie płacz. Zaraz przestanie boleć.-tulił ją do siebie.
-Ych, już okej.-szepnęła.-Po prostu cholernie boli...
-Rozumiem..Przepraszam.
-Okej, skąd miałeś wiedzieć,że boli.-uśmiechnęła się lekko.
-Podwieźć Cię gdzieś?-zapytał.
-Byłoby miło, ale czy wsadzisz do samochodu jeszcze pieska?
-Oczywiście.-uśmiechnął się,a Jula zawołała Masona. Łukasz, objął pokrzepiająco dziewczynę i udali się w stronę samochodu. Dotarli do niego po pięciu minutach. Psa, wpuścili na tylne siedzenia,a sami zajęli miejsca z przodu.
-Jak sobie radzisz? Masz w ogóle jakieś mieszkanie?
-Nie...-westchnęła.-Mieszkam w kawalerce u przyjaciółki. Teraz mnie zabije za tego psa, bo tak w zasadzie nie jest mój. Jego właścicielka umarła,a ja się do niego przywiązałam.
-Mogę wziąć tego psa na kilka dni.-zaproponował.
-Naprawdę? To nie będzie kłopot?
-Skąd! Będzie mi weselej.-uśmiechnął się.-Słuchaj... jeżeli nie masz gdzie mieszkać, to możesz zatrzymać się u mnie... mam duży dom.
-Łukasz, oszalałeś?-prychnęła rozbawiona.-To za duży kłopot, chyba bym na głowę upadła.
-Dlaczego? Będziesz się gnieść w maleńkim mieszkanku? Przecież, to żaden problem. Bynajmniej będę miał do kogo mordkę otworzyć.
-I tak za kilka dni jadę do Polski.-rzekła.
-To przez te kilka dni mieszkaj ze mną. Proszę.-ściszył głos.
-Nie wiem...-zmieszała się.
-A ja się boję tego bydlaka!-wyszczerzył się.-Miałaś mnie przed nim bronić!
-Oj, Łukasz...-zaśmiała się.- Ale naprawdę nie miałbyś nic przeciwko temu,ażebym zatrzymała się u Ciebie na trochę?
-Oczywiście,że nie!-zapewnił ją.-Ja się będę cieszył!
-Haha, no skoro tak przedstawiasz sprawę... mogłabym...ale musiałabym wpaść do Monici po ubrania.
-Naturalnie!-zawołał.-Jaka ulica?
-Tu w prawo.-pokazała palcem.-O za dwie przecznice w lewo i będziemy na miejscu.
-Okej.-uśmiechnął się.
Po chwili byli na miejscu. Łukasz powiedział,że weźmie psa i pójdzie z nim do sklepu zoologicznego po psią karmę. Julka natomiast poszła do mieszkania Monici. Była już 16, więc Radwańska była pewna,że jej przyjaciółka jest w domu. Miała swoje klucze,więc otworzyła drzwi bez problemu.
-Hej, Monia!-krzyknęła.
-Witaj, Julek!-odkrzyknęła.-Co tam?
-Nic, wpadłam po rzeczy i zmywam się.-oznajmiła.
-Jak to? Gdzie? Przecież ten Twój dworek, nie jest Twój...
-Do przyjaciela, pomaga mi.
-No tylko uważaj,żeby z tego przyjaciela się tatuś nie zrobił.-prychnęła nie zbyt uprzejmie.-Tak źle Ci ze mną?
-Przecież, sama mówiłaś,że tak mało miejsca... spokojnie będziemy się odwiedzać.-zachichotała.-Podasz mi moje leki z szafki?
-Jasne, masz.-wsadziła reklamówkę do niezapiętej walizki, którą później sama zasunęła.
-Okej, to spadam.-uśmiechnęła się.-Paa.
-Pa.-Monica zamknęła drzwi za przyjaciółką.
W sumie, Julia cieszyła się,że będzie mogła trochę odpocząć od Monici. Wiadomo, była jej przyjaciółką,ale co za dużo to nie zdrowo. Oddzielne mieszkanie dobrze im zrobi - to pewne.
Radwańska wyszła z klatki schodowej i skierowała się do samochodu Piszczka,który zaparkowany był przy osiedlowym sklepiku. Korzystając z tego,że Łukasz jeszcze nie wrócił, Julia postanowiła się odstresować. Wyjęła z torebki paczkę papierosów i wzięła jednego do ręki. Czasami lubiła sobie ,,zakurzyć''. To był jej sposób na odreagowanie pewnych sytuacji, na które w głębi duszy się nie zgadzała.
-Ty palisz?-niespodziewanie, usłyszała znajomy głos,który ją wystraszył.
-Boże, przeraziłeś mnie!-prychnęła.
-Przepraszam.-zmieszał się, lecz wciąż patrzył na dziewczynę z wyrzutem.-Palisz?
-Tylko czasami.-mruknęła.-Jak jestem zła i się stresuje.
-Wywal to.-zignorował jej wypowiedź.
-Poczekaj, dokończę.
-Wywalaj!-zarządził zirytowany.
-Już...-przewróciła oczyma.
-Nie ,,już'' tylko w tej chwili!-uniósł głos, po czym chwycił papierosa i rzucił nim o ziemię.-Nie pal.-syknął na koniec. Odwrócił się i wsiadł do samochodu, wcześniej wpuszczając psa na tyły. Dziewczyna była bardzo zdziwiona jego reakcją i poczuła się głupio. Szybciutko podreptała za Piszczkiem i zajęła miejsce pasażera.
-Jesteś na mnie zły?-zapytała szeptem.
-Tak.-warknął.
-Za tego papierosa ?
-Tak. Zobacz, jeden papieros, drugi i tak dalej...wpadasz w nałóg,a ten nałóg może zaprowadzić Cię do śmierci, rozumiesz? Rak i te sprawy. Chcesz ,aby Twoja rodzina cierpiała ?
-Nigdy tak o tym nie myślałam.-spuściła wzrok.
-No to Cię uświadamiam. Nie pal tego świństwa! Błagam...
-To dziwne, że tak bardzo tego chcesz.-westchnęła.-Okej, nie będę palić dla Ciebie. Tylko dla Ciebie.-szepnęła.
-Nie musisz dla mnie, wystarczy,że przestaniesz dla siebie.-uśmiechnął się lekko.- Koniec tematu, bo niezbyt przyjemny.-rzekł.-Zjemy pizze, okej?
-Jasne.-przytaknęła.-Daleko jeszcze do Twojego domu?
-Tutaj.-wskazał na duży budynek.-Mam nadzieję,że będzie Ci się podobał. Mam duży ogród, w którym postawimy budę Masonowi.
-A nie będzie mieszkał w domu?
-Będzie,ale chyba musi wychodzić na dwór.-zaśmiał się.-No nie ważne, chodźmy.-Piszczek zaparkował samochód i oboje z niego wyszli.
-Wow, piękny dom.-pochwaliła.-Zazdroszczę.-zachichotała.
-Dzięki.-obdarzył ją swoim urzekającym uśmiechem.-Chodźmy do środka.-zaprosił, pokazując ręką na drzwi.
-Chętnie.-uśmiechnęła się i wkroczyła do przedsionka domu.-Wow, Twój korytarz wygląda lepiej niż całe mieszkanie,w którym dotychczas mieszkałam.-stwierdziła.
-Oj, bo się zarumienię.-zachichotał.-Chodźmy do salonu, przyniosę Ci soku i zjemy pizzę,którą trzymam na specjalną okazję w piekarniku.-wyszczerzył się,a ona obradowała go uśmiechem, który wyraźnie mówił 'nie rozumiem Cie'.Łukasz poszedł do kuchni i wziął to o czym wcześniej wspominał. Zajęło mu to trochę czasu, ponieważ biedak musiał sam przyrządzić sosy.
Julia przez ten czas oglądała dom. Bardzo podobał jej się wystrój. Był taki przytulny i ciepły.
W pewnym momencie z kuchni, do salonu wkroczył Łukasz z kartonem soku, szklankami i pizzą na tacy.
-Julka! Jestem, chodź na pizzę.-zawołał, widząc nieobecność dziewczyny w salonie.
-Oj, już idę.-odpowiedziała i szybko powróciła do pomieszczenia,w którym znajdował się już Łukasz.-Oglądałam domek, przepraszam.
-Okej, siadajmy.-położył na talerzykach kawałki pizzy.-Smacznego.
-Dziękuje.-uśmiechnęła się.-Wzajemnie.-zachichotała.-Zauważyłam na ścianie piękne zdjęcie.-napomniała.-Ty i jakaś kobieta, to Twoja siostra?
-Och masz racje, zdjęcie jest ładne, podoba mi się.-umyślnie zmieniał temat.-Dobre?
-Pyszne.-odpowiedziała.
Po zjedzeniu posiłku, Łukasz zaproponował,żeby zobaczyli czy są jakieś ciekawe filmy w telewizorze. Przełączali z kanału na kanał,ale nie znaleźli nic ciekawego. Do wieczora zalegali na kanapie.
-Chciałabyś już iść spać, co?
-Chętnie.-rzekła już nieco zaspana.
-Chodź, pokażę Ci Twój pokój.-uśmiechnął się i pociągnął za sobą dziewczynę. Mężczyzna zaprowadził dziewczynę na samą górę.
- Tu jest moja sypialnia.-powiedział wskazując na dobrze prezentujące się drzwi.-A tutaj-wskazał na drzwi obok.-Twoja.
-Ooo świetnie, dziękuje.-nieśmiało przytuliła się do Piszczka.-Pójdę się odświeżyć i spać.
-Dobrze, dobranoc, mała.-uśmiechnął się i odszedł.
__________________________________________
Witammm.
Nie wiem czy to coś u góry można nazwać rozdziałem,ale okej... niech będzie. Męczyłam się nad nim 3 dni :D Tak...ych.
No więc, mam nadzieję,że choć troszkę się podoba.
Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział! Fajnie, że Łukasz, przygarnął ją z własnych chęci, a Julia się zgodziła. Coś jest takiego w tym opowiadaniu, bo strasznie wciąga. Uwielbiam tego bloga i wybacz, że tak rzadko komentuję, postanawiam znaczną poprawę :-) Jestem ciekawa dalszego rozwoju spraw, dlatego niecierpliwie czekam na next! Pozdrawiam ;-**
OdpowiedzUsuńJameinbrudermarcoreus.blogspot.com zapraszam w wolnej chwili .
Najlepszy ! Jejku, Łukasz <3 Zachował się naprawdę jak prawdziwy przyjaciel, choć ja tu całkowitej bezinteresowności nie wyczuwam. Coraz bliższa staje się ta przyjaźń, i co w związku z tym wyniknie. A, no i Marco, jak zareaguje że dziewczyna zamieszkała z jego przyjacielem. Niecierpliwie wyczekuję co się dalej wydarzy. Jakie to jest fantastyczne ! Piękne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Patrycja
AWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW <3
OdpowiedzUsuńKocham to <3
Masz talent dziewczyno! <3
Każdy rozdział jest genialny i tak pięknie napisany <3
Fajnie że mieszkają razem, tylko ciekawe co na to Marco ; o
Jestem bardzo ciekawa i z niecierpliwością czekam na kolejny <3
PS: Sory, że takie długie ''Aww'', ale nie mam innych słów na to dzieło :D
PS 2: Sory, że tak dużo ''<3'', ale ja to KOCHAM! <3 :D
Oj przecież wiesz, że to jest genialne ! <3
OdpowiedzUsuńKocham Twoją twórczość i jestem wniebowzięta widząc, że dodajesz nowy rozdział. Tak jak wspomniałam jest genialny. Piszczek jest niesamowity i myślę, że coś się może między nimi wydarzyć ;) Ciekawe jak Marco zareaguje.
Czekam na kolejny rozdział i to co wydarzy się dalej. Nie mogę się już doczekać ;)
Pozdrawiam ;*
Normalnie kocham !! <3 Nie wiesz jak ja się cieszę widząc nowy rozdział na tym blogu ! <3 Jestem ciekawa reakcji Marco na to że Julia zamieszka z Łukaszem.Łukasz bardzo miło postąpił <3 Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny :*
OdpowiedzUsuńŁukasz świetnie się zachował :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
czekam na kolejny i zapraszam
pomimowszystkokocham.blogspot.com
Rozdział przepiękny ♥
OdpowiedzUsuńŁukasz jaki wspaniały <3 .
Julka też dobrze zrobiła zabierając tego psiaka <3
Czekam na kolejny, buziaczki ; *
Przeczytałam już w sobotę, ale nie zdążyłam skomentować , więc robię to teraz ;)
OdpowiedzUsuńWięc tak : rozdział, jak zwykle powalający ! ;) Podoba mi się zachowanie Łukasza , może podoba mu się Julka ? ;> Jednak moje serce należy do Marco, więc mam szczerą nadzieję , że coś zrobisz w tym kierunku :) No , ale to już zależy od Ciebie ;*
Dobrze, że Julka przygarnęła pieska pani Fischer . Myślę, że Julka powinna pojechać na pogrzeb ... ;/
Uwielbiam wszystkie Twoje opowiadania , z przyjemnością się je czyta ! ;D
Do kolejnego ! ;*
Pozdrawiam, Karinka <3