piątek, 22 listopada 2013

Trzeci.
















                Marco posiedział jeszcze około godziny w gronie znajomych. Po tym czasie pożegnał się z nimi i wyszedł z lokalu, kierując się prosto do auta.  Do jego obecnego domu,który dzielił z nową przyjaciółką, jechał około kwadrans. Trochę się zdziwił,kiedy przez żadne okno nie było widać zapalonego światła. Jednakże cały czas miał nadzieję,że Jula jest w środku. Podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem, chcąc oszczędzić sobie szukania drugiej pary kluczy.Nie słyszał kroków Radwańskiej. Trochę się zaniepokoił,ale w sumie jej nie zna.
              -Nie mogę ingerować w życie, nieznanej mi osoby.-pomyślał i otworzył drzwi swoimi kluczami. Zapalił światło w korytarzu i poszedł do kuchni z nadzieją,że w lodówce znajdzie coś do jedzenia. Niestety, znalazł tam tylko dietetyczną cole, warzywa i serki, których nie cierpiał. Piłkarz chwycił za telefon i zamówił sobie pizze. Miał świadomość,że dietetyk sportowy nie byłby z tego zadowolony.Uśmiechnął się na tą myśl i wziął łyk znalezionej wcześniej coli. Wciąż zastanawiał się,gdzie jest jego współlokatorka. Pół  godziny później, dostarczono pizzę,więc Reus przez chwilę nie zamartwiał się Radwańską. Był zbyt głodny. Po zjedzonym posiłku, Marco udał się do salonu i zaległ na kanapie. Oglądał program muzyczny,który ubóstwiał. Po chwili zasnął, niczym znudzony mops.



***


           Reus obudził się wcześniej niż zazwyczaj. Chciał szybko dowiedzieć się czy Jula dotarła do domu. Nie zwrócił nawet uwagi na to,że spał w salonie, w ubraniach.  Wszedł do sypialni Radwańskiej ,ale nie zastał jej tam. Wszystko było nienaruszone. Trochę się wkurzył,ponieważ polubił tą dziewczynę,a ona tak po prostu nie przyszła na noc. Po godzinie oczekiwań na nieprzybyłą do domu dziewczynę, odpuścił.
          -Wróci...-zapewniał się w myślach.
           Dochodziła 13, a Julki nadal nie było w domu. Przez ten czas, Marco zrobił zakupy oraz zdążył spakować się na trening. Zaczął  myśleć o najgorszym, chociaż nie chciał dopuszczać tych myśli do własnej podświadomości. Z dworku wyjechał o godzinie w pół do drugiej, czyli tak jak zawsze,gdy trening rozpoczynał się o 14.
          Chłopaki od razu zorientowali się,że coś nie gra w zachowaniu Reusa,ale ten nie chciał im powiedzieć o co chodzi. Nigdy nie mówił o własnych problemach,chciał je rozwiązywać sam.
          -Stary, co z Tobą?-zapytał, klubowy kolega Reusa, Nuri Sahin.
          -Nic, przecież Ci mówiłem.-odrzekł, jak zawsze.
          -Ale ja widzę, mnie nie oszukasz.
          -O rany...-westchnął.-No dobra, Julka nie wróciła na noc do domu. Teraz też jej nie ma.
          -Nie potrafisz swojej kobiety upilnować?-zachichotał cicho.
          -Wiedziałem,że tak będzie.-warknął.-Julka nie jest moją dziewczyną! To długa historia...mieszkamy razem, bo jej ojciec ją oszukał, mówiąc,że daje jej w prezencie dworek,który z kolei sprzedał mi.-powiedział.-Ogarniasz?
          -Ach, to skomplikowane...aczkolwiek, chyba rozumiem.-uśmiechnął się kłopotliwie.-Martwisz się?
          -Polubiłem ją, jest sympatyczna.-wyznał.- Jak myślisz, co mogło jej się stać?
          -Nie wiem, może obdzwoń szpitale. -zaproponował Turek.-Nigdy nic nie wiadomo.
          -Ech, a słuchaj...-mruknął.-Kiedy Piszczu wychodzi z tego szpitala?-spytał.
          -No za tydzień, przecież Kuba mówił.-przewrócił teatralnie oczyma, Sahin.-Rehabilitacja.
          -Faktycznie.-szepnął.-No nic, muszę zadzwonić.-oznajmił.
          Klopp miał dzisiaj bardzo dobry humor, dlatego też, trening był łagodny i niezbyt długi. Po dwóch godzinach szkoleniowiec pozwolił Pszczołom iść pod prysznic, a później do domu. Pożegnał się z nimi i odszedł.
          -Nuri!-zawołał Marco, kiedy wyszli z szatni.-Poczekaj!
          -Co jest?-odwrócił się i przystanął.
          -Pójdziesz ze mną do tego szpitala?-zapytał.-Odwiedzimy przy okazji Łukasza..-powiedział, wiedząc że Nuri uwielbia Piszczka.
          -Okej.-zgodził się.-Ale musisz coś dla mnie zrobić!
          -Matko Boska, zboczeńcu!-zaśmiał się.
          -Oj, debilu! Chodzi mi o to,żebyś pomógł mi kupić prezent dla teściowej...
          -Aaaa.-wyszczerzył się.- Oczywiście,ale teraz chodźmy!-pociągnął za sobą reprezentanta Turcji.



***


       
         Obudziła się w szpitalnej sali. Było jej okropnie zimno. Czuła okropny ból po lewej stronie swojego ciała, lecz najbardziej ból promieniował w okolicy przedramienia. Na początku nie wiedziała,gdzie się znajduje. Dopiero wtedy, kiedy porozglądała się po sali zaczęła kojarzyć fakty.
         -Jestem w szpitalu!-pomyślała.-Ciekawe co się stało...nic nie pamiętam.
Obok swojego łóżka, ujrzała kolejne. Siedział na niej młody mężczyzna,którego z początku dziewczyna nie poznała. Dopiero, gdy się odwrócił Jula zauważyła,że zna tą twarz.
          -Dzień doberek!-przywitał się ,,łóżkowy sąsiad''.-Jak się spało? Boli głowa?-uśmiechał się najpromienniej jak tylko potrafił.
          -Ach, dzień dobry...-patrzyła na niego zdziwiona.-Wszystko mnie boli, nie tylko głowa.-skrzywiła się.
          -Zrobiła pani sobie coś z ręką.-powiedział.-Poza tym, lekarz mówił,że nie mogła pani długo odzyskać przytomności.
          -O mój Boże, jak długo?-zapytała wystraszonym głosem.
          -Jakieś 12 godzin. To sporadycznie dużo jak na zwykłe omdlenie ze strachu.-zaśmiał się.
          -Przepraszam, pan się śmieje ze mnie?-zmrużyła oczy.
          -Nie, z Hugo w krainie paproci.-wyszczerzył się.
          -Przykro mi, psychiatryk to nie ten budynek.-warknęła.
          -Oj, to muszę zawołać doktora,aby Panią przenieśli.-wybuchnął śmiechem,a ona popatrzyła na niego wściekłym wzrokiem.-Przepraszam, to zwykłe żarty.-wyjaśnił szybko.-Niech się pani nie złości.
           -Proszę mnie nie postarzać.-poprosiła.-Julia.
           -Wiem, czytałem kartę.-wyszczerzył się, a Radwańska miała ochotę go uderzyć.
           -Ja panu zaraz zrobię krzywdę!-prychnęła.-Gdyby nie ta ręka...
           -Łukasz jestem.-uśmiechnął się.
           -Wiem, oglądam telewizor.-pokazała mu język.-Tylko nie wiem, dlaczego jestem z Tobą na tej samej sali...jesteś niebezpieczny!
          -Ocho,cho... odezwała się ta, co wcale mi przed chwilą nie groziła!-parsknął śmiechem.-A tak w ogóle, to nie było miejsc na rehabilitacyjnym. Tylko jedno u mnie.
          -A dlaczego ja jestem na oddziale Rehabilitacji?
          -Bo zrobiłaś sobie coś z łapką, niezdaro. Przecież mówiłem.-uśmiechnął się.
          -Ty tak zawsze?-spytała niecierpliwie.
          -Nie, tylko po silnych środkach przeciwbólowych.-pokazał swoje białe ząbki, po czym Julia zaczęła się śmiać. Ich rozmowę przerwała pielęgniarka, która przyszła zobaczyć, czy Jula się wybudziła.
          -O widzę,że pani Ra..radwanska?-siostra nie potrafiła wypowiedzieć polskiego nazwiska, co wywołało śmiech u Łukasza i Julki.
          -Tak, Radwańska.
          -O, widzę,że się pani obudziła.-uśmiechnęła się sztucznie.-Zaraz podam tabletki i pewnie  pójdzie pani na wstępną rehabilitacje górnej kończyny.
          -Dobrze.
          -A pan się tak nie cieszy, bo pan też idzie.-warknęła na Łukasza i wyszła z sali.
          -Wredna kobieta.-skomentował kolega z sali Julki.-Wydaje mi się,że jest za Schalke.
          -Haha, dlaczego?
          -Bo mnie nie lubi, hellou! -zaśmiał się.- Odwiedzi Cię ktoś dzisiaj?-zapytał.
          -Odwiedzi...hmm.-zamyśliła się.-Nie.-odpowiedziała nieśmiało i smutno.
          -Dlaczego?
          -Bo ja tu jestem sama.-westchnęła.-Mój tata nie żyje, a mama jest w Polsce.
          -Ech, a moi rodzice też są w Polsce. Też jestem sam.
          -No to jest nas dwoje.-uśmiechnęła się.-A wiesz gdzie jest moja torebka?
          -Leży obok szafki.-powiedział.
          -Och, fakt.-westchnęła.-Mam ochotę na jakieś dobre ciastko.
          -Musisz się przebrać w ubrania, to uciekniemy na chwilę do kawiarni.
          -Można tak?
          -Jasne,ale tylko my tak możemy.-zaśmiał się.-To jak?
          -Okej.-zgodziła się.-Ale mógłbyś coś dla mnie zrobić?
          -Oczywiście.
          -Zadzwoń do Marco Reusa i powiedz mu,że chciałabym z nim rozmawiać.-
          -Jasne, już dzwonie.-rzekł sarkastycznie.-Serio mówisz?
          -Tak! Proszę.-Łukasz zrobił zmieszaną minę i wykonał prośbę swojej nowej koleżanki. Kiedy Marco tylko usłyszał imię Julia, od razu zaczął krzyczeć na Piszczka,aby ten oddał jej telefon. Marco poczuł ulgę słysząc głos Radwańskiej. Choć zdziwił go zbieg okoliczności w jakim znaleźli się Łukasz i Jula. Dziewczyna nie zważając na nic poprosiła Reusa o ,,dostawę ubrań''. Kazała mu przywieść sobie kilka par spodni dresowych oraz t-shirtów i bluz. O bieliznę nie prosiła, ponieważ zdecydowała,że kupi ją sobie sama w szpitalnym sklepie na parterze.
            -Ach, jeszcze kosmetyczkę!-powiedziała na koniec rozmowy, chwilę później się rozłączyła.
            -Poczekaj, Ty jesteś z Reusem?-zapytał zdziwiony Łukasz.
            -Niee!-zaprzeczyła dziewczyna.-Po prostu mój ojciec przedśmiertnie mnie oszukał i muszę z nim mieszkać.
            -Okej, udajmy,że zrozumiałem.-uśmiechnął się bezradnie.-Uważaj na niego...
            -Na Marco? Dlaczego?
            -Jest strasznie niezgodny! I lubi się kłócić.
            -Naprawdę? Nie wierzę.
            -Nie musisz wierzyć, ważne,żeby się wam dobrze mieszkało.-uśmiechnął się. Sekundę później do sali ,,wtargnęła'' siostra położna.
            -Radwańska i Piszczek na rehabilitację! ....

11 komentarzy:

  1. OOO jaki boski a Łukasz taki dowcipniś :3 Przepraszam bo mam pytanie czy mogłabyś mnie informować o następnych rozdziałach? I Zapraszam do siebie serce-nie-sluga-ms.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Geniusz! <3
    Hugo w krainie paproci? Kojarzę z naszej rozmowy na gg xDD :D
    Super rozdział :D Dopiero co Łukasz i Julka się poznali, a ja już wyczuwam chemię :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ; *** <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się złożyło, że wylądowała z Piszczkiem na sali ;)
    Łukaszowi humorek dopisuje xd
    Świetny rozdział, czekam na next ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaakie cudo!! <33
    Hahaha Piszczek ♥ Wspaniały :D
    I Reus mmm <3
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Haaa ! Jest i Piszczek ;d
    Uwielbiam go ;) ;*
    Biedny Reus, tak się zamartwiał. Myślę, że on coś poczuł do Juli. Ale to tylko moje przemyślenia ;D
    Pisz szybko kolejny ! ;*

    Pozdrawiam, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszczę z radości ! Jest i nasz Piszczek <3 Takie wesołe rozdziały to ja wielbię ;)
    Jesteś genialna więc i rozdział taki jest . Będę powtarzać CI to za każdym razem chyba ;d
    Super, tylko też tak myślę, że możliwe, że Marco coś do niej poczuł, a teraz jest też Piszczek, a ja wiem swoje, że różne rzeczy się dzieją więc zrób tak, by żadne nie cierpiało ;d
    Czekam niecierpliwie na kolejny .
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuu...Piszczu! :D
    Dopiero trafiłam na tego bloga, ale na pewno będę jeszcze zaglądać ;)
    -Kamila ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział, czekam na następny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo *.* genialny rozdział :)
    czekam na następny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Idealnie :) ale ja pozostane wierna Marco i mam nadzieje ze cos miedzy nimi bedzie. :) Jak zwykle rozdzial bardzo dobry :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju... świetne to jest! Łukasz najlepszy . Kto by pomyślał, że z niego taki dowcipniś ;) Uwielbiam takie rozdziały, jak ten. Cudownie napisane jak zawsze. Po prostu genialne !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń