piątek, 15 listopada 2013
Drugi.
Time to wake up...
Nad Dortmundem wstało słońce, nowy dzień. Oznaczało to,że Radwańska niedługo się obudzi, by pobiec pod supermarket, a następnie do pani Fischer i jej pieska, Masona. Pogoda za oknem była obiecująca. Niedawno wzeszłe słońce, zaczęło przygrzewać. Na niebie niewidoczne były chociaż najmniejsze chmurki. Dzień, naprawdę zapowiadał się świetnie.
Dochodziła siódma, czyli odpowiedni czas na pobudkę. Julia jak zwykle, wstała, wzięła kąpiel i zjadła śniadanie. Pamiętając o swoim współlokatorze, uszykowała posiłek także dla niego i zostawiła go w mikrofalówce, na której zostawiła również karteczkę z informacją. Dwadzieścia minut później, Julia wyszła z domu. Biegła wolnym truchcikiem. Delektowała się piękną pogodą. Kiedy dobiegła pod sklep, od razu ujrzała przy nim kroczącą przyjaciółkę.
-Monica!-zawołała Radwańska.-Hej,kochana.
-O, witaj Julka!-uśmiechnęła się serdecznie w stronę przyjaciółki.-Co u Ciebie?
-Kobieto, nawet nie chcesz tak naprawdę wiedzieć co się wczoraj wydarzyło.-westchnęła.-Mój ojciec mnie oszukał. Wystawił do wiatru.
-Co? Jak to? Co się stało?-pytała.
-Ten pieprzony dworek, który rzekomo mi podarował...-mówiła z przekąsem.-Tak naprawdę przed swoim wyjazdem sprzedał, jakiemuś gwiazdorowi,który teraz mieszka ze mną w moim, a tak naprawdę, jego domu!-uniosła bezradnie głos.
-O cholera.-zaklęła.-Czyli w zasadzie...nie masz gdzie mieszkać, tak?
-No właśnie, w zasadzie mam, bo pozwolił mi mieszkać w tym dworku.-mówiła.-Sympatyczny jest.
-Nie boisz się?-zapytała zdziwiona Monica.
-A czego dokładnie mam się bać?-odpowiedziała pytaniem.
-No wiesz, obcego mężczyzny pod jednym dachem.
-Oj, Monica... Ty nie masz o czym myśleć?-zachichotała.-Przecież ten chłopak jest łagodny jak baranek. A niech tylko spróbuje mnie dotknąć... mamusia go nie pozna!-wyszczerzyła się, bo wywołało nagły atak śmiechu u jej przyjaciółki, która kochała bezczelną bezpośredniość Julii.
-A ładny jest?-spytała, ciągle się śmiejąc.
-No, przystojny, przystojny.
-To nie zrób mu krzywdy, agresorze!-Monica szturchnęła swoją rozmówczynie, na co obie zaczęły się śmiać.
-Dobra, muszę iść do pani Fischer.-oznajmiła Julia.
-No, a ja do pracy.
-No to cześć!-przytuliła Monicę.
-Hej.-odwzajemniła uścisk.
Radwańska jak zwykle wzięła psa i pobiegła z nim do parku. Wyluzowała się i odetchnęła z ulgą. Park, to było miejsce,w którym Julia chętnie spędzała czas samotnie,myśląc nad sobą. Około dwunastej psa oddała jego właścicielce,a sama zaczęła iść w stronę domu. Była dosyć zmęczona,więc podjechała autobusem. Na drzwiach ujrzała karteczkę, jak się domyśliła od właściciela tego dworku.
,,Droga Julio,
Pojechałem na codzienny trening mojej drużyny. Prawdopodobnie wrócę około 17.00. Wiem,że zapomniałaś kluczy, dlatego jeśli masz ochotę wpadnij na Signal Idunę Park. Dziękuje za śniadanie,było pyszne. Będę czekał na Ciebie.
Marco! ;* ''
,,O mój Boże''-pomyślała.-Jak do jasnej cholery, mogłam zapomnieć kluczy!-karciła się w myślach.-Okej, niech mu będzie...pójdę.-zdecydowała i ponownie udała się na przystanek autobusowy,którym dane jej było podjechać wprost na ulicę Strobelallee. Po 15 minutach dojechała tamże i była trochę zdenerwowana na swoją bezmyślność. Jednakże była zadowolona,że wygląda znośnie i nie ubrała zwykłych dresów i sportowego topu. Wręcz przeciwnie, miała na sobie ładne legginsy oraz zwiewną koszulę.
Przez niedługą chwilę zastanawiała się jak ma się dostać do środka stadionu, skoro naokoło obstawiony był ochroniarzami. Postanowiła,że wejdzie głównym wejściem na trybuny i stamtąd zawoła współlokatora. Przed wejściem, musiała zakupić bilet wstępu,który na szczęście nie był drogi. Radwańska zbiegła na sam dół trybun,aby Reus ją usłyszał. Stanęła tuż nad ławką rezerwowych.
-Marcooooo!-zaczęła nawoływać piłkarza.-Marcoooo! -W pewnym momencie blondyn się odwrócił i ujrzał śmiejącą się znajomą. Przeprosił trenera oraz kolegów i podbiegł do niej.
-Przyszłaś.-uśmiechnął się.
-Tak dokładniej, przyjechałam.-wyszczerzyła się.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał zdezorientowany.
-Ze swojej głupoty.-ponownie wybuchła śmiechem.-Stoję tutaj jak ta idiotka i wydzieram się jak głupia.-skwitowała swoje zachowanie.-Cudownie!
-Wariatka.-skomentował swoją koleżankę, Reus.
-Oj, weź.-prychnęła.-Daj mi te klucze i spadam.
-Ej zostań, poznam Cię z moimi znajomymi.
-Eeee, no nie wiem. Wstydzę się.-zachichotała.
-Przestań dzieciaku i tu zostań.
-O widzę,że Pan ,,wielce oficjalny'' odkrywa swoje prawdziwe ,,ja'' -nabijała się ze współlokatora.-No dobrze, zostanę.-uległa.-Ale poczekaj...
-Na co?-spytał roześmiany.
-Poudajemy przed tymi przystojniakami,że jesteśmy razem, okej?-zapytała.
-No dobrze.-zaczął poruszać zabawnie brwiami.-Ale po co ?
-Według badań,które przeprowadzili amerykańscy naukowcy, kobieta staje się bardziej atrakcyjna wtedy, kiedy jest zajęta.-wytłumaczyła.
-Boże, tych głupot to Ty się na pamięć uczysz?
-O widzę,że Pan ,,wielce oficjalny'' mnie ripostuje!-zaśmiała się.-Cicho bądź i graj mojego chłopka.
-Chyba Ty moją dziewczynę, słońce.
-Egoista.-prychnęła.-Okej, idź bo Cię wołają.
-Dobra kochanie, daj buziaka na tą rozłąkę.-powiedział teatralnie i spojrzał na Julę.
-No wiesz Ty co? Masz buziaka na odległość, zboczeńcu!-,,wysłała'' mu ów buziaka i zaczęła się śmiać. Ten człowiek dziwnie na nią wpływał. Nigdy nie była taka roześmiana i pewna siebie. Dziwnie się z tym czuła, aczkolwiek było jej z tym dobrze. Może w końcu zaczęła żyć? Może ten nieznajomy pokoloruje jej życie?
Trening trwał jeszcze długo, a Julia prawie zasypiała na trybunach. Co chwilę zaś budziły ją okrzyki piłkarzy,którzy raz krzyczeli na kolegę z drużyny,a raz prowadzili zawziętą dyskusję ze sztabem szkoleniowym,który okazał się być równie zabawowy co piłkarze.
W końcu jednak nastał koniec. Marco przyszedł po Julę,która cierpliwie na niego czekała.
-Okej, umówiłem się z kolegami,że pójdziemy do kawiarni na kawę.
-O Boże, w takim razie nie będę przeszkadzała...
-Ej, co się stało z pewną siebie Julią, która chce wyrwać jakieś ciacho?
-Wydaje mi się,że taka Jula chyba nie istnieje.-westchnęła.
-Oj tam, wyluzuj się.
-Jeszcze niedawno nie umiałam. Byłam sztywną studentką.
-Są wakacje, kochanie!
-Nie mów tak do mnie.-warknęła.
-Ej no, przecież...
-Nie mów tak do mnie,kiedy nie ma Twoich znajomych.-wyszczerzyła się.
-Polubiłem Cię, wiesz?
-Oj weź.-westchnęła.-Ja też Cię lubię,ale jesteśmy jak woda i ogień.
-Trudno.-zaśmiał się.-Chodź do tamtych przygłupów.
Marco zaprowadził Julę na parking, na którym czekają pozostali piłkarze. Mężczyźni pozytywnie zareagowali na obecność Julki. Na początku próbowali ją podrywać i kokietować, a później zniechęcali ją do jej domniemanego chłopaka.
W kawiarni spędzili już około półtorej godziny. Czas mijał w bardzo przyjaznej atmosferze, choć Jula czuła się nieswojo,a chłopaki na pewno to zauważyli.
-Przepraszam, chłopcy,ale będę już szła,bo chcę jeszcze wpaść do przyjaciółki. -powiedziała Radwańska.
-Podwiozę Cię, Julcia!-odezwał się Reus.
-Nie trzeba, przejdę się.-uśmiechnęła się uroczo.-Dziękuje za spędzony razem czas. Do zobaczenia! Widzimy się w domu,Marco!-położyła na stoliku pieniądze za swoje zamówienie, pożegnała się ze znajomymi i wyszła. Zmierzała ku mieszkaniu Monici.
W pewnym momencie w dziewczynę wpadł rozpędzony chłopak. Jula przewróciła się i upadła na kostkę brukową. Straciła przytomność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudowny, fantastyczny rozdział. Widać, że między Julią a Marco nawiązują się coraz to lepsze relacje, więc to dobrze. Zwłaszcza mimo całego zamieszania z dworkiem. I miło z jego strony, że pozwolił dziewczynie w nim pozostać, mimo że to on jest jego właścicielem. Końcówka nieco szokująca. Jestem bardzo ciekawa kim jest osoba, która na nią wpadła, a właściwie kim jest ten chłopak. Niecierpliwie więc- zresztą jak zawsze- wyczekuję kolejnego rozdziału. Pozdrawiam serdecznie, Pyśka
OdpowiedzUsuńMiszczu mój <3333333 xD
OdpowiedzUsuńTo jest genialne ! :D
Jaram się tym xdddd <33333
Pozdrawiam ;*****<3
No nie wierze ! Jesteś wspaniała i nie wiem, który raz Ci to piszę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiła mnie ta historia i czekam na więcej !!!
Czyżby coś było między Marco a Julią ? ;D
Bardzo podoba mi się Reus w tym opowiadaniu ;P
Oby nic się Julce nie stało po tym zderzeniu i ciekawe kim jest ten chłopak, który na nią wpadł? ;>
Czekam na nn ! ;**
Pozdrawiam, Karinka <3
Ach.. jakie to fantastyczne. Skąd Ty wzięłaś taki talent kobieto?!
OdpowiedzUsuńTaak, Reusy w tym opowiadaniu jest genialny ;3 ( tak jak Ty :) ) Co do końcówki, to czyżby pojawił się Łukasz ? Byłoby świetnie.
Naprawdę jestem pod wrażeniem, to dopiero początek ale już kocham tą historię, czyta się to niesamowicie. No ale oczywiste było, że tak będzie, ponieważ to Ty to piszesz.
Czekam więc na kolejny, a Tobie kochana życzę dużo weny :)
Pozdrawiam, Nika.
Yhymm coś iskrzy między Marco a Julią !! <3 Ahh... cudny rozdział ! <3 Czekam na następny i zapraszam do mnie : http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń